czwartek, 29 marca 2012

Kurki, zające i jajeczka:)

Święta Wielkanocne już nie długo, więc i wystrój zrobił się delikatnie świąteczny. Nie mamy tego dużo, ale w trzech pomieszczeniach nastrój odpowiedni jest:) Prawie wszystkie dekoracje zostały zakupione w osiedlowym sklepie z logo czerwonego owada na żółtym tle;)))) Ostatnio bardzo go doceniam za różnorodność artykułów gospodarstwa domowego w niewielkiej cenie.



Wystrój stołu w "salonie" składa się z następujących elementów: bazie i iglaki zakupione po drodze do domu od starszego Pana z parę złotych, ten piękny wazonik dostałam od mojej teściowej (dziękuję bardzo:), piórka pożyczyłam od córci (po negocjacjach - zgodziła się;).



Bardziej kolorowo jest oczywiście w pokoju córci:) Chociaż stwierdziła, że musi już mieć nowy i większy koszyczek, bo w tym nie zmieszczą się jajeczka na święconkę!



I ostatnie pomieszczenie, to kuchnia. Tu króluje rzeżucha i królik. Początkowo rzeżucha była w kształcie litery "C", ponieważ to było zadanie domowe naszej uczennicy. Kiedy już urosła wystarczająco przełożyłam ją do spodu królika, którego kupiłam na starociach za grosze:) A resztę do doniczki, która czeka na posianie w niej ziół.
Pozdrawiam wiosennie.......

środa, 21 marca 2012

Troszkę wiosny:)

U mnie powoli zaczyna się pojawiać wiosna. Powoli, bo czasu mam zbyt mało na więcej zmian. W weekend uszyłam dwie poduchy z kwiatowymi motywami. Cały materiał, który do nich użyłam jest z odzysku;)))) Małym kosztem wiosna zaczyna stawiać pierwsze kroczki w moim domowym zaciszu...... Ale będzie tego więcej;)))))





Z tyłu poduchy są wiązane na troczki, miały być guziki, ale później z nich zrezygnowałam:)



Udało mi się nawet uchwycić sporo promyków słońca, czyli w pełni jest wiosennie. Wczoraj nabyłam kolejne wykopki strychowe, polowałam na nie dość długo, ale to dopiero w kolejnym poście;)))
Pozdrawiam wszystkich.

sobota, 17 marca 2012

Lampka nocna.

Jakiś czas temu kupiłam kryształową podstawę do lampki nocnej, niestety nie miała abażura. Po kilku wizytach na rynku znalazłam za parę groszy cała lampkę, więc kupiłam z myślą przerobienia jej.
Kryształowa podstawa wygląda tak:

Urzekła mnie swoją formą i precyzyjnym wykończeniem.

A lampka do przerobienia wyglądała tak:

Nie podobały mi się te taśmy dekoracyjne, więc je odkleiłam.
Podstawa jest drewniana i trochę zniszczona i chciałam z niej przerobić świecznik, ale okazało się, że lampka jest sprawna i trochę mi jej szkoda. Poczekam jak się znowu trafi jakiś abażur i wstawię ją do pokoiku córci:)  





Kombinowałam jak szybko i tanio zrobić nowy abażur do mojej kryształowej podstawy i postanowiłam użyć  tiulowej firanki, którą kiedyś nabyłam w SH jedynie dla koronki, którą odprułam i wykorzystałam do uszycia wałka z tego postu klik. Miałam ją wyrzucić, ale odłożyłam to na później:) Firanka miała tunel na drążek, przeciągnęłam przez niego tasiemkę i zawiązałam ściśle do obwodu góry abażura. Ponieważ firanki było dużo, wyszły piękne marszczenia. Żeby naturalny kolor abażura (brudny beż) nie przebijał przez nią, pomalowałam do delikatnie białą farbą do decoupagu. Na dole dość ciasno przyszyłam koronkę batystową. A ponieważ zrobiła mi się bombka, wyszczupliłam ją brązową koronką przewiązaną w "pasie":))))))
Tak lampka prezentuje się w naszej sypialni.








Zapalona daje dużo światła, które jest bardzo ciepłe i nastrojowe. Zdjęcia trochę przekłamują, bo nie ma takiej różnicy pomiędzy górną a dolną częścią. A że kiepski ze mnie fotograf, to niestety tak wyszły;((((((




Wiem, że nie jest to arcydzieło, ale bardzo małym kosztem mam nową-starą lampkę nocną:))))
Pozdrawiam........

niedziela, 11 marca 2012

Latarenka:)

Witam! Razem z koszem wiklinowym zakupiłam za grosze latarenkę w kolorze czarnym. Swoją urodą mnie nie zachwyciła, miała potłuczoną szybkę, tłuste plamy, ale leżała sobie taka zakurzona i opuszczona;)))) To przygarnęłam.....




Obmyłam ją z kurzu, pękniętą szybkę wyciągnęłam, a pozostałe doczyściłam. Po maleńkim liftingu i dodaniu świecy zapachowej jest teraz stale w użyciu.






Pozdrawiam, miłego dnia.

czwartek, 8 marca 2012

Wiklinowy kufer.

Witam! Ostatnio marzyłam o osobistym kufrze na różne "różności", które zazwyczaj nie mają swojego miejsca. I ostatnio udało mi się taki nabyć. Co prawda nie wyglądał za ciekawie, ale ja tam zawsze dopatrzę się jakiegoś, choćby najmniejszego potencjału. Zakup był po pierwsze nie drogi (co u mnie jest podstawą wszystkich  zakupionych szpergałów), po drugie miał w sobie to coś:)))))) Ale przyznam, że wyglądał żałośnie, a przede  wszystkim miał straszną woń grzybka. 











Materiał wyścielający środek był przemoczony i zapleśniały, więc go zdjęłam i wyrzuciłam. Za to podobały mi się zardzewiałe elementy okucia i zamknięcia i postanowiłam nic z nimi nie robić:))))))))
Żeby pozbyć się "zapachu", kufer dostał sporą dawkę wody z detergentem odtłuszczającym i dokładne szorowanie. Po kilku płukaniach i całkowitym wyschnięciu w ruch poszła farba beżowa, która pachnie przy malowaniu. Po skończonej pracy przeleżał jeszcze kilka godzin na mrozie i po brzydkiej woni ani śladu!!!!
W między czasie uszyłam mu nowe wkłady i wymalowałam inicjały nowej właścicielki na metalowej blaszce;))))))














Teraz pozostaje tylko przetłumaczyć mojej córci, że kufer jest mamusi bardzo potrzebny, a na zabawki  ona ma już mnóstwo innych pojemników:))))))) I jak tu mieć coś dla siebie????
Pozdrawiam wszystkich zaglądających i życzę wszystkim kobietom i kobietkom wszystkiego najlepszego!!!!!!!!!